Romaszewska: Putin nie jest z żelaza i każdy szef może źle skończyć
DoRzeczy.pl: Jakie mogą być kolejne działania rosyjskie na Ukrainie?
Agnieszka Romaszewska: Nie mam pojęcia. Nie jestem analitykiem wojskowym. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z człowiekiem, który nie myśli racjonalnie, dlatego trudno przewidzieć, co zrobi. Przemawia do mnie koncepcja przedstawiona przez brytyjskich analityków, którzy uważają, że może chodzić o odcięcie wschodniej Ukrainy i wbicie klina pomiędzy wschód, a Kijów. Pamiętajmy, że na wschodzie są najmocniejsze ukraińskie jednostki wojskowe, najbardziej efektywne. Po odcięciu ich od centrali, będzie można zaatakować Kijów. Ale podkreślam, to tylko analiza.
Jak w tej chwili traktować Białoruś? To już pełny, całkowicie oddany sojusznik Putina?
Tak, oczywiście i jest to wiadome od dawna. Łukaszenka od długiego czasu jest wasalem Putina. Od dawna twierdziłam, że był wasalem, który kłóci się o wygodniejsze krzesło, a obecnie jest wasalem, który siedzi u nóg. Pojawiły się nawet informacje, że białoruskie siły w kilku miejscach przekroczyły granice, choć pewnie robią to bardzo niechętnie. Łukaszenka wciągnął Białoruś w całkiem nie swoją wojnę.
Jak pani ocenia reakcję Zachodu? Mówi się od dawna o sankcjach, jednak jak widać nawet ich wprowadzenie nie zatrzymuje Putina.
Wprowadzenie odpowiednio silnych sankcji może nie zatrzymać Putina, może też nie zastraszyć, ale może utrudnić prowadzenie wojny, niezależnie od zasobów, które posiada. Współczesna gospodarka jest bardzo ściśle ze sobą powiązana i wszelkie zasoby są wyczerpywalne. Niezależnie od majątku, jaki się posiada, cen ropy, czy gazu, należy brać pod uwagę, że Rosja jest państwem gospodarczo słabym, dlatego państwa zachodnie zastosowawszy odpowiednią presję, mogą poczynić Rosji poważne szkody.
Pytanie, co z bliskimi ludźmi Putina?
Nie wiadomo, jak poważnie traktowana jest cała warstwa beneficjentów Kremla. Ktoś ostatnio dość słusznie zwrócił uwagę, że trudno tu mówić o oligarchii, gdyż jest to system, który daje władze. U Putina jest odwrotnie: to władza daje pieniądze. Trzeba pamiętać, że jest to spora, może nawet tysięczna grupa nadzwyczajnych beneficjentów tego systemu, wraz z rodzinami, kochankami, przyjaciółmi itd. Jeśli ci ludzie przestaną jeździć na Riwierę Francuską, do swoich mieszkań we Włoszech lub Londynie, odetnie się ich od zachodniego luksusu, to ich życie diametralnie się zmieni. Oglądałam posiedzenie Rady Bezpieczeństwa przy Putinie, gdzie widziałam szczerze przerażone miny tych wszystkich palatynów. W oczach szefa wywiadu było widoczne ewidentne przerażenie. Oni naprawdę powinni zrozumieć, że koniec z ich wspaniałym, królewskim wręcz życiem. To może wpłynąć na układ sił na Kremlu. Proszę pamiętać, że Putin nie jest z żelaza i każdy szef może źle skończyć. Na razie nikt, nic jeszcze nie zrobił, ale wszystko jest przed nami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.